Chociaż zaczęliśmy już rok 2021 i powoli będziemy coraz częściej myśleć o nadchodzącym sezonie, to warto omówić i podsumować miniony rok. Dla plantatorów truskawek ostatni sezon był niezwykle trudny. Głównym winowajcą była pogoda. Producentom wiśni pogoda co prawda nieco mniej dokuczyła, jednak sytuacja na rynku owoców przemysłowych do korzystnych nie należała. Jeśli w 2021 roku pogoda dopisze sadownikom, ochrona zadecyduje o klasyfikacji owoców na rynku.
SEZON TRUSKAWKOWY
Deszcze pogorszyły jakość truskawek deserowych
O ile w naszym kraju uprawa truskawek deserowych zyskuje na znaczeniu ze względu na swoją opłacalność, to właśnie ceny truskawek najwyższej jakości były dla plantatorów największym rozczarowaniem, a złożyło się na to kilka czynników. Przede wszystkim kluczową rolę odegrała pogoda, która z roku na rok staje się coraz bardziej nieprzewidywalna. Skutkiem tego w 2020 roku była bardzo słaba jakość owoców.
Z kolei słaba jakość, w połączeniu z wysokim uwodnieniem i presją szarej pleśni, skutkowały swego rodzaju obawami przed zakupem ze strony pośredników. Bywało, że truskawki kupione wieczorem z przeznaczeniem na handel detaliczny od rana, przez noc w znacznym odsetku psuły się i nie nadawały się już do sprzedaży na rynku owoców deserowych.
Sytuację znacznie poprawiłby eksport, o który było wiele zapytań ze strony zagranicznych odbiorców. Znaczny niedobór truskawek i wysokie ceny były obserwowane od początku sezonu w Szwecji – jednym z kierunków naszego eksportu. Podaż zostałaby znacznie zmniejszona przez potencjalny eksport, ceny aż tak bardzo by nie spadły. Niestety, znowu jakość truskawek nie pozwoliła na dalsze wysyłki towaru.
Nie tylko pogoda ogranicza zbiory. Również choroby i szkodniki uszczuplają co roku jakąś część plonów. Od kilku lat na europejskich plantacjach truskawek obserwuje się muszkę plamoskrzydłą. Szkodnik Drosophila suzukii atakuje zdrowe owoce w okresie dojrzałości zbiorczej. Dlatego coraz więcej uwagi poświęcają mu już nie tylko sadownicy hodujący czereśnie i wiśnie, ale też plantatorzy truskawek.
Na jednym w wykresów prezentujemy ceny z podwarszawskiego rynku w Broniszach. Były niestety dni, gdy truskawki nieco drobniejsze czy te słabszej jakości sprzedawano nawet po 6 zł za łubiankę, czyli nieco poniżej ceny skupu truskawek na mrożenie. W takich momentach wielu plantatorów krytycznie wypowiadało się o tych, którzy sprzedawali swoje truskawki w takich stawkach.
Skup owoców przemysłowych
Skup truskawek przemysłowych również nie zaliczał się do tych udanych. Tu również zawiniła jakość. Na wykresie nr 2 prezentujemy ceny skupu dzień po dniu w jednej z firm z zagłębia grójeckiego.
Pod koniec ubiegłorocznego sezonu, pojawiały się opinie, że przetwórnie nie skupiły wystarczającej ilości surowca na zaplanowaną produkcję. Mimo tego ceny truskawekpozostały niskie do końca sezonu. Kolejną smutną kwestią był fakt, że wraz ze spadkiem jakości surowca spadała jego cena. Natomiast gdy jego jakość w ostatnich dniach sezonu znacząco się poprawiała, cena pozostawała na niezmienionym poziomie.
Nieprawdą również okazały się plotki o zakończeniu skupu truskawek przemysłowych, a takie można było usłyszeć w środku sezonu. Co prawda część zakładów zrezygnowała z tłoczenia z powodu niskiej wydajności, jednak większość pracowała do ostatnich dostaw, aby wywiązać się z podpisanych kontraktów.
Średnia cena skupu truskawek wyniosła w tym roku 3,30 zł za kilogram owoców na mrożenie oraz 1,80 zł za kilogram truskawek na tłoczenie. Warto również wspomnieć o tym, że ubiegłoroczny sezon zbiorów i skupu był nieco krótszy niż na przestrzeni ostatnich lat.
Mrożonki
Z perspektywy kilku miesięcy możemy ocenić, że strategia zachowawczego skupowania surowca do mrożenia okazała się błędna. Popyt na mrożoną truskawkę był duży. Wynikało to po części z bardzo wysokich cen mrożonych malin. Już w styczniu kurczące się zapasy europejskich mrożonych truskawek uzupełniła egipska produkcja. Ze wzrostu cen i dobrego popytu mogłyby skorzystać nasze mroźnie, gdyby zaryzykowały większe zakupy w sezonie.
SEZON WIŚNIOWY
Wiosna
Przymrozki, które miały miejsce przez całą wiosnę nieco ograniczyły plonowanie wiśni. Według GUS-u, plony w 2020 wyniosły około 150 000 ton. Sumaryczne zbiory z 2019 roku wyniosły 152 000 ton, tak więc plon był 1,32% mniejszy. Lokalne występowanie przymrozków sprawiło, że plonowanie sadów wiśniowych było w tym roku niezwykle zróżnicowane. Były kwatery z plonem na poziomie 20 ton z hektara i takie, gdzie nie przystępowano nawet do zbiorów. Sadownicy informowali o stratach od wiosny. Zdaniem wielu producentów wstępne szacunki GUS-u były nieco zawyżone.
Dla produkcji nie najlepszy był również przebieg pogody w czasie kwitnienia. Było ono w tym roku bardzo wydłużone ze względu na deszcze. W związku z tym wiśnie nie dojrzewały równomiernie, co skutkowało wydłużonymi zbiorami bądź ich przerywaniem. Ale dzięki dostatkowi opadów wygrali z kolei sadownicy, którzy tej wiosny zdecydowali się na cięcie odmładzające. Cieszyli się oni dobrą kondycją drzew i niesamowitymi wręcz przyrostami młodych pędów.
Zbiory w tym roku były znacznie opóźnione. W zależności od rejonu kraju czy sadu rozpoczęły się one o tydzień lub dwa tygodnie później niż zwykle. Winna temu była po raz kolejny pogoda. Niezwykle deszczowy i chłodny czerwiec wyhamował wegetację. W efekcie zbiory skończyły się rekordowo późno.
Ceny skupu
Większość plantatorów oczekiwała wysokich cen. Świadczyło o tym wiele danych makroekonomicznych, a nie wyłącznie przeczucie np. większy europejski popyt na mrożonki z powodu Covid-19. Drugi rok przeciętnych plonów (niższych od średniej wieloletniej) w Serbii i na Węgrzech, w połączeniu ze stratami przymrozkowymi w Polsce, dawały solidne fundamenty do prognozowania cen co najmniej na poziomie tych z 2019 roku. Tak się jednak nie stało.
Skup wiśni na mrożenie rozpoczęto od 1,80–2,00 zł za kilogram. Stawki te wzbudziły wiele kontrowersji i głosów oburzenia ze strony sadowników. Można było usłyszeć wiele apeli o zaprzestanie zbiorów. Następnie cena systematycznie spadała, aby przez dłuższy czas zatrzymać się na poziomie 1,70 zł za kilogram na terenie całego kraju. To właśnie zdarzenie budzi najwięcej (zapewne nie bezpodstawnych) oskarżeń kierowanych w stronę branży zamrażalniczej o zmowę cenową. Jak nazwać wolnym rynkiem sytuację, w której kilkadziesiąt mroźni na terenie całego kraju oferuje równo 2,00 zł za kilogram surowca do mrożenia przez 12 dni z rzędu?
Średnie ceny skupu w 2019 roku wyniosły 2,92 zł/kg za wiśnie mrożeniową oraz 1,90 zł/kg za wiśnie tłoczeniową. W 2020 roku, przy kilkuprocentowym spadku produkcji, średnia cena wiśni mrożeniowej była 38% niższa. Natomiast średnia cena za wiśnię tłoczeniową była o 35% niższa.
W sierpniu, UOKiK i KOWR podejmowały działania mające na celu zbadanie czy do owej zmowy cenowej nie doszło. Większość sadowników jest pewna, że tak właśnie było. Ponadto o działaniach służb i instytucji wypowiadano się w zdecydowanie negatywnych słowach. Uważano, że nie będzie żadnych efektów tych działań oraz że w rezultacie nic się nie zmieni. Sadownicy zwracali również uwagę, że jakiekolwiek działania podjęto zdecydowanie za późno.
Niezależnie od tego czy zmowa była czy nie, to należy wspomnieć o bardzo istotnej kwestii. W ubiegłym sezonie to popyt na koncentrat wiśniowy objawiał się presją zakupową zakładów w surowiec do tłocznia. Rosnące ceny skupu wiśni na tłoczenie determinowały wzrosty cen na mroźniach. Różnica stawała się zbyt mała, więc mroźnie, aby kupić towar musiały podnosić cenę skupu.
Odpowiednia ochrona a potrącenia zakładów
Jak wiadomo każda przyjeżdżająca do mroźni partia wiśni (czy opisywanych wcześniej truskawek) jest badana pod względem jakościowym zanim trafi do tuneli mroźniczych. Oczywiście przy dostatku surowca na rynku sprawdzanie jakości jest znacznie bardziej skrupulatne.
O ile sadownicy nie mają wpływu na pogodę, z powodu której owoce zostaną przekwalifikowane z klasy 1 na 2, bądź klasy 2 na „PW – poza wyborem” to na ochronę już tak.
W 2020 roku na wielu plantacjach wiśni można było zaobserwować niezwykle liczne kolonie mszycy wiśniowo-przytuliowej. Chociaż jest to szkodnik, z którym stosunkowo łatwo sobie poradzimy, to może przyczynić się do zatrzymania wzrostu młodych pędów.
Znacznie groźniejsze dla upraw wiśni są: nasionnica trześniówka i Drosophila suzukii. W ostatnich latach coraz więcej uwagi i wysiłku poświęcamy muszce plamoskrzydłej, która zdaniem części naukowców ma większą szkodliwość od nasionnic. Zbyt mała higiena w sadach i nieodpowiednia ochrona również może doprowadzić do strat jakościowych w uprawach wiśni. Owoce zaatakowane przez szkodnika tracą wartość handlową. Te niezebrane stanowią dalsze zagrożenie dla naszych upraw.
Uszkodzone owoce bez problemu zostaną zauważone na stole inspekcyjnym pod mocnym oświetleniem. Jeśli pomnożymy to przez efekt skali przy dużej presji szkodników, odbije się to negatywnie na procencie przekwalifikowanych owoców, a w efekcie na cenie.
Koszty zbioru
Analiza rynku pokazuje, że w ubiegłym sezonie zarówno po rwaniu ręcznym, jak również po otrząsaniu, w kieszeni producenta zostawało tyle samo pieniędzy w kieszeni. Zdecydowanie wzrosły stawki za usługowe otrząsanie sadów. Na terenie kraju oscylowały one w granicach 0,40–0,50 zł za każdy zebrany kilogram. Jeśli natomiast właściciel maszyny zapewniał komplet pracowników do obsługi, stawka rosła do 0,70 zł za każdy kilogram. W związku z tym można zaryzykować stwierdzenie o niedoborze usług otrząsania, szczególnie w zagłębiu grójeckim.
Podobnie było w przypadku pracowników sezonowych. Stawki wahały się od 0,60 do 0,90 zł za każdy zerwany kilogram. Największą część ceny zbytu niestety nadal pochłaniały koszty zbioru, które biorąc pod uwagę inflację, najprawdopodobniej będą nadal rosły w kolejnych latach.
Nowe skupy
Zarówno w 2019, jak i w 2020 roku zwiększyła się konkurencja wśród firm pośredniczących w handlu. Powstało wiele jednoosobowych działalności gospodarczych. Nowe firmy, chcąc zdobyć dostawców, schodziły ze swojej marży oferując wyższe ceny skupu przeważnie o 10 groszy na kilogramie. W przypadku większych ilości oferowano na przykład 5 groszy więcej niż konkurencja i odbiór wiśni z gospodarstwa.
Nie brakowało również dużej liczby ogłoszeń kupna w sieci i przebijania się ofertami, szczególnie w przypadku wiśni na tłoczenie. Nowe mniejsze firmy mogły sobie na takie działanie pozwolić w dwóch ostatnich latach. Po pierwsze w sezonie niedoborów łatwiej jest „wejść” na zakład jako dostawca. Po drugie, pozwalały na to mniejsze niż w dużych firmach koszty. Zapewne sytuacje takie, jak w ubiegłym roku nie będą miały miejsca w roku bardzo nadwyżkowym (takim rokiem był na przykład 2018).
Po zbiorach
Jeśli nie wprowadzimy kontraktacji na warunkach rynkowych na tym bardzo zmiennym rynku, trend ten będzie przyspieszał. Warto przy każdej możliwej okazji pytać przetwórców czemu cena mrożonych wiśni na przestrzeni kilku lat waha się o 50%, a cena surowca do ich wyprodukowania o 400% i więcej? Na jakiej podstawie jest obliczana cena surowca do produktu, który będzie sprzedawany w grudniu po mniej więcej (zakontraktowanej) wiadomej cenie.
Przyszłość produkcji wiśni w naszym kraju to przede wszystkim mechanizacja zbioru, i co za tym idzie, obniżenie kosztów produkcji. W opinii wielu sadowników areał nasadzeń będzie się w najbliższych latach nieznacznie, ale stale zwiększał. Dotyczy to nowo zakładanych sadów pod zbiór przemysłowy. Odsetek sadów zbieranych tradycyjnie będzie się kurczył kosztem tych zbieranych mechanicznie. To w efekcie może zmienić strukturę skupu i przetwórstwa. Przy tak dużych kosztach zbioru wielu sadowników pozostawi małą kwaterę, którą będą w stanie zebrać własnymi siłami. Może okazać się, że w niedalekiej przyszłości (o ile nic się nie zmieni) sady powyżej 0,5 hektara powierzchni będą zbierane wyłącznie mechanicznie.