Co roku wiosną warto przeanalizować poprzedni sezon. Zwrócić uwagę na problemy, jakie wystąpiły i zabiegi, jakie sprawdziły się, aby straty zminimalizować. Aby wyprodukować wysokiej jakości plon, trzeba sprostać kilku wyzwaniom. A tu zawsze, co roku, szereg zależności. Pierwszy punkt – pogoda – zawsze płata figle, drugi – szkodniki i ich działalność, trzeci – choroby i ich presja. Zatem jak podejść do ochrony, aby osiągnąć sukces? Weźmy „pod lupę” truskawkę. Jakie podejmować decyzję, aby uzyskać z plantacji dobry i wysoki plon?
Pogoda – nie lada przeszkoda
Co roku inna, co roku trzeba z nią się liczyć przy podejmowaniu działań na plantacjach. Zima 2019/2020 była dość łagodna i w nasadzeniach truskawki nie można było naprawdę narzekać na straty. Do marca nie widać było przemrożeń roślin i wszystko wyglądało naprawdę dobrze. Dopiero druga połowa marca przyniosła niespodzianki. W centralnej Polsce na słupku termometrów odnotowano mróz poniżej -14°C. Pamiętajmy, że w tym okresie niektóre rośliny, szczególnie truskawki wczesnych odmian wyszły już z fazy spoczynku i były bardzo wrażliwe na takie spadki temperatury. Koniec marca to czas, gdy na plantacjach w gruncie są już dawno zdjęte agrowłókniny zimowe, a na ich miejsce mogą już być zakładane te, których celem jest przyspieszenie wegetacji i uzyskanie szybszych zbiorów. Ci plantatorzy, którzy okryli wcześniej truskawki włókninami wiosennymi lub folią perforowaną ponieśli straty. Rośliny były przemrożone, a tam, gdzie zdążyły rozwinąć się pąki kwiatowe nie można było liczyć na plon. Przymrozek dokonał także spustoszenia w uprawach tunelowych, gdzie rośliny dużo wcześniej wychodzą z fazy spoczynku i rozpoczynają wegetację. We wszystkich przypadkach liście, korony i pąki kwiatowe były uszkodzone, a objawy obserwowane podczas pierwszych lustracji nie dawały przejrzystego obrazu sytuacji, co dzieje się z roślinami. Zatem sezon był „trudny” od samego początku. Dodatkową niewiadomą była sytuacja w całej Europie, i poza nią, związana z pandemią COVID-19 i ewentualnym wpływem na popyt na truskawki. Kolejne pytanie to jak co roku to o cenę i o końcowy efekt dla plantatora, czyli o opłacalność.
Wiosenne lustracje pod kątem szkodników…
Jak co roku, tak i w 2020 r. plantatorzy rozpoczęli lustracje, gdy przyszedł czas usuwania z roślin niskich okryw. Wówczas lokalnie na liściach widoczne były już kolonie przędziorków. Szczególnie duże ich nasilenie było na tych plantacjach, gdzie zaniechano zabiegów po zbiorze owoców, gdzie nie usuwano liści po zbiorze oraz tam, gdzie uprawiane są odmiany szczególnie wrażliwe na szkodnika. Pierwsze kolonie zauważone na spodniej stronie liści to pierwszy sygnał do zabiegu ochrony, którego nie można było przegapić. W przeciwnym razie, kolonie przędziorka tak szybko się rozrastają, że trudno sobie z nim poradzić później w sezonie. Przędziorki mają bezpośredni, negatywny wpływ na kondycję liści, a co za tym idzie – na odżywianie rośliny, jej wzrost i owocowanie. Wymagają praktycznie co roku zwalczania. W okresie wczesnowiosennym dobre efekty przynosi stosowanie tych produktów, które są skuteczne także w niższej temperaturze – z substancją czynną milbemektyną. Inna opcja to mieszanina akarycydów zawierających fenpiroksymat i heksytiazoks, szczególnie polecana wtedy, gdy na liściach są obecne wszystkie fazy rozwojowe szkodnika. Gdy temperatura nieco wzrośnie można stosować także inne środki, jak te zawierające abamektynę (ograniczą także roztocza truskawkowca) w mieszaninie ze środkami o działaniu mechanicznym. Nieco później w sezonie, ale jeszcze przed kwitnieniem, często konieczne jest zwrócenie uwagi na obecność roztocza truskawkowca. Szkodnik ten jest często zawlekany na plantację z zasiedlonymi w szkółce sadzonkami. Roztocze wysysają sok z komórek blaszek liściowych roślin, co w efekcie powoduje deformację i karłowacenie młodych organów, a przy dużej populacji – zamieranie roślin. Gdy na liściach odnotowane zostaną również mszyce, można je zwalczać jednocześnie z roztoczem, stosując insektycyd zawierający spirotetramat.
…i chorób
W sezonie 2020 wiosna była chłodna i sucha, co stwarzało warunki stresowe dla roślin. Meteorolodzy przestrzegali wówczas przed wystąpieniem suszy stulecia. Rośliny okrywane agrowłókniną były jednak w dość dobrej kondycji. Wysoka wilgotność na blaszce liściowej będąca skutkiem kondensacji pary wodnej pod okrywą, podobnie, jak w uprawie gruntowej poranna rosa, stwarzała jednak dobre warunki do rozwoju chorób liści oraz szarej pleśni. W grupie tych pierwszych są plamistości liści – biała i czerwona. Jeśli producenci chcieli tylko ochronić truskawkę przed plamistościami, mogli śmiało stosować środki miedziowe czy zapobiegawczo mieszaninę azoksystrobiny i difenokonazolu. Większość plantatorów jednak obawiała się wystąpienia problemów z szarą pleśnią i antraknozą. Wykorzystywali w tym pierwszym okresie fungicydy o działaniu zapobiegawczym, np. z kaptanem czy te zawierające substancje czynne z grupy karboksyamidów (SDHI), albo z innych grup – np. fungicyd zawierający cyprodynil i fludioksonil bądź mieszaninę azoksystrobiny i difenokonazolu. Często jednak ten ostatni środek pozostawiali do zabiegów przed zbiorem, ma on 1-dniową karencję.
Chrząszcze – konieczny monitoring i zwalczanie
Na plantacjach truskawki co roku duże szkody może powodować kwieciak malinowiec (Anthonomus rubi). Ten bardzo oryginalny w wyglądzie chrząszcz z ryjkiem – pomimo sympatycznego wyglądu – na niechronionych plantacjach może uszkodzić do 80% pąków kwiatowych, czyli tym samym o tyle obniżyć plon truskawki. Występuje zarówno na plantacjach polowych, jak i pod osłonami. Bardzo istotne jest monitorowanie roślin na obecność chrząszczy, które żerowanie mogą rozpocząć jak tylko temperatura wzrośnie powyżej 12°C. Chrząszcze wygryzają małe (1-2 mm średnicy), okrągłe dziurki w liściach. Jednak to nie jest główny problem dla plantatorów. Ci muszą obserwować także obecność chrząszczy na rozluźniających się kwiatostanach. Samice kwieciaka składają jaja do zamkniętych jeszcze pąków kwiatowych i podcinają ich szypułkę, która załamuje się. Samica składa po jednym jaju do pąka, ale każda z nich może złożyć ich nawet 60 w ciągu życia i uszkodzić tyle samo pąków. Obecność kwieciaka malinowca w uprawie truskawki koniecznie trzeba monitorować już 2-3 tygodnie przed kwitnieniem roślin. Mniej wprawni plantatorzy mogą skorzystać z systemów monitoringu chrząszczy jak np. odławianie ich w pułapki z atraktantem oraz strząsanie dorosłych chrząszczy kwieciaków z kwiatostanów na podstawione pod nie białe płytki. Próg zagrożenia to znalezienie 2 osobników na 200 otrząsanych kwiatostanów.
Aby ograniczyć szkodnika niezbędny jest zabieg zwalczający, najlepiej środkiem, który zadziała szybko i o wysokiej skuteczności. Jednym z rozwiązań na sezon 2020 jest VERIMARK 200 SC. Insektycyd ten zawiera cyjanotraniliprol (związek z grupy antranilowych diamidów) o działaniu żołądkowym i kontaktowym na szkodnika. W roślinie działa wgłębnie oraz translaminarnie, a w przypadku aplikacji do strefy korzeniowej – także systemicznie. I ta metoda – podanie w systemach nawadniania kropelkowego w uprawie truskawki – przynosi najlepsze efekty. Zabieg najlepiej wykonywać rano, gdy temperatura osiągnie 10°C – wówczas aparaty szparkowe liści są otwarte i aktywne, a dodatkowo turgor jest duży i środek przemieszcza się systemicznie w roślinie, zapewniając długotrwały efekt i wysoką skuteczność zabiegu. Oczywiście należy bezwzględnie trzymać się zasady wczesnego zastosowania insektycydu – po zauważeniu chrząszczy szkodnika, w początkowym okresie składania jaj. Szkodniki giną po 3-6 dni od zabiegu. Zalecana dawka to 0,375 l/ha. Można wykonać dwa zabiegi insektycydem VERIMARK 200 SC w sezonie. VERIMARK 200 SC jest alternatywą dla innych insektycydów zwalczających owady dorosłe kwieciaka malinowca, czyli chrząszcze, jak tych zawierających acetamipryd czy z grupy pyretroidów. Jednak VERIMARK 200 SC jest jedynym na rynku produktem do podania także bezpośrednio do strefy korzeniowej rośliny. Jego forma podania – przez system nawadniania kropelkowego – sprawia, że przeszkodą do wykonaniu zabiegu nie jest rozłożona na roślinach agrowłóknina.